- Gibbs RytuWow 歌詞
- Opal Gibbs
- Noszę w sobie smutek ludzi, miasto to ma Troja
Tyle razy samo upadłem i wstałem z kolan Znaleźli we mnie idola, to szukają porad Ze mną w parze paranoja, znowu robię koła Pora żeby z tego doła tu wyciągnąć koła Oglądają moje życie w roli spektatora Widownia podnosi toast, bo jest krew na skroniach Moje życie w moich dłoniach, więc moja w tym głowa Więc może poproszę chmurę, niech uroni łzę Niebo połączy się z bólem i niech lunie deszcz I oczyści to wszystko co we mnie tak brudne, nieczyste tak złudne i błędne I oczyści te myśli, niech prysną, to trudne, lecz zamiast nich prowadzi serce I niech zgaśnie ognisko, tak szybko jak cumulonimbus z góry się zerwie Its a rain day, Its a rain day, zerwij się wreszcie, niech spłynie to ze mnie Chcę być wolny, tańczę z ogniem (z ogniem) Pustym wzrokiem patrzę w dal (w dal) Krople deszczu ranią płomień (płomień) Mój prywatny rytuWow (wow) Nie dla braw, bo jak ptak chcę być ponad tym Milion spraw daje znać, a ty tańcz i milcz Wpadłem w trans, jaki czas? dla mnie nie ma dni Rzeczywistość zlewa się ze snami, dream, dream Głębiej, tip, tip, ej, odpalamy trip , trip Nie ma mnie tu, więc nie możesz mnie już więcej skrzywdzić Cyfry, liczby, straty, zyski, pusty obraz szklanej telewizji Wiesz co mam na myśli jak żołnierz na misji Pozwól tylko żyć mi, pozwól tylko być mi innym, pozwól być mi dziwnym To chyba jedyne, co nie jest na niby Siema ziomie, poznaj moje schizy Jeden szaman kiedyś proponował czangę Odmówiłem, i bez tego wierzę w magię Ibez tego gubię się w tym transie I bez tego potrafię czuć bardziej Jeden szaman kiedyś proponował czangę I bez tego mogę żyć naprawdę I bez tego jestem jak w pułapce Wciąż czekam na deszcz , może w końcu spadnie Więc może poproszę chmurę, niech uroni łzę Niebo połączy się z bólem i niech lunie deszcz I oczyści to wszystko co we mnie tak brudne, nieczyste tak złudne i błędne I oczyści te myśli, niech prysną, to trudne, lecz zamiast nich prowadzi serce I niech zgaśnie ognisko, tak szybko jak cumulonimbus z góry się zerwie Its a rain day, Its a rain day, zerwij się wreszcie, niech spłynie to ze mnie Braciak wpada w tarapaty, wszędzie w kurwę zioła Tą historię no to poznał chyba każdy ziomal (każdy ziomal) Ciągle słyszę te pytania: 'Op, jaka to szkoła?' A my chcieliśmy tu tylko trochę porapować Setki maili, że pomogłem, jedną nogą w grobie Wielkie dzięki, że pomagam tu nie tylko sobie Niesmak został, bo pamiętam jak smakują fobie To terapia, w której magia się kryje za słowem Na koncercie fani są tu sobą (są tu sobą) Nie udają, bo to bez znaczenia (bez znaczenia) Gdy się odbijamy w brudnym pogo (brudnym pogo) To prawdziwa forma oczyszczenia (oczyszczenia) Małe (małe) miasto (miasto), wielkie (wielkie) szczęście (szczęście) Kapią (kapią) krople (krople), spadły (spadły) wreszcie (wreszcie) Lata (lata) suszy (suszy) przerwą (przerwą) deszcze (deszcze) Twoje (twoje) oczy (oczy) wciąż zamknięte Więc może poproszę chmurę, niech uroni łzę Niebo połączy się z bólem i niech lunie deszcz I oczyści to wszystko co we mnie tak brudne, nieczyste tak złudne i błędne I oczyści te myśli, niech prysną, to trudne, lecz zamiast nich prowadzi serce I niech zgaśnie ognisko, tak szybko jak cumulonimbus z góry się zerwie Its a rain day, Its a rain day, zerwij się wreszcie, niech spłynie to ze mnie
|
|